Wygląda na to, że zebrało się tu trzech typów, którzy lubią trochę pofilozofować. Nie jest to jednak spotkanie filozoficzne. To koncert trzech nieoczywistych osobowości.
W klimacie art pop / trip hop / modern romantic. Dużo wokali – zarówno polskie teksty, jak i international vibe. Gitary oraz wyraźny, elektroniczny beat. Atmosfera często refleksyjna, chociaż nieprzesadnie spokojna. Ten wieczór to idealne miejsce na pożegnanie lata i otwarcie głowy na spadające liście.
ARVL
pisze tak:
„O czym myślisz? O niczym.”
Z reguły trudno dostać się do męskiej głowy.
Trzeba wyszarpywać skrywane myśli.
Moich można posłuchać, kawałek po kawałku.
Jego muzykę można określić jako ,,modern romantic”. To solo act. Gitarowo-wokalny, z domieszką elektroniki.
https://www.instagram.com/arvl_music/
https://www.facebook.com/arvlmusic
___________________________________
Milito
to pełen koloru wokalista, najprawdziwszy artysta (z tytułem). Gadać z nim można godzinami i tematy się nie kończą, jednak najważniejszą jego misją jest poszerzanie akceptacji dla męskiej wrażliwości.
Art-pop i trip hop z latającym, jasnym i treściwym wokalem:
https://www.instagram.com/militohome/
https://www.facebook.com/milito1987
___________________________________
Oskar Mir
to inicjator tej imprezy. Trochę Bohun, trochę Werter. Lubi Niemena i techno. Po dziesiątkach koncertów solowych – od jakiegoś czasu tworzy z zespołem. Wszyscy grają na wszystkim, głównie jednak na gitarach.
Przy trzech wyrazistych charakterach robią wszystko, żeby to nie był rock and roll. Melancholijna muzyka o utraconej miłości. Przeplatana mocną elektroniką.
Oprócz Oskara na scenie Tomasz ‘Ragaboy’ Osiecki i Tomek Czyżewski.
https://www.instagram.com/oskar_mir_/
https://www.facebook.com/osk.mir/
Koncert ten jest częścią trasy koncertowej promującej debiutancki album ,,Orfeusz”, wydany przez poznańską wytwórnię 33 Records.
Ponad 3 godziny solidnej muzyki. Bilety w cenie 30 zł dostępne na platformie Stage 24 i na bramce. Oskar mówi, że na pewno po koncercie idziemy w miasto. Z takich wyjść zresztą czerpie inspiracje, więc koncert ten to bifor, sztuka i after w jednym.